wtorek, 1 kwietnia 2008

Chałka na chandrę

Niby jest już wiosna, niby wcześnie wyszłam z pracy, niby był Prima Aprilis...a z jakiś niezrozumiałych powodów dopadły mnie smutki. Nie pomogło nawet to, że popołudnie upłynęło mi pod znakiem "drobnych sukcesów" - uporządkowałam częśc rzeczy , tkwiących jeszcze w kartonach od czasu przeprowadzki i znalazłam Bardzo Ważny Dokument. I nic. Teoretycznie i według pierwotnego planu wieczór powinnam byłam spędzić na pracowaniu - szukaniu i pisaniu. Ale nie wyszło (czyli jutro będzie dzień - gonitwa). By jakoś sobie polepszyć nastrój postaowilam upiec chałkę. Tak wiem, że w lodówce jest jeszcze kawałek tarty z brzoskwiniami, ale chałka to coś zupełnie innego;-) Poza tym chciałam, żeby Skarb miał niespodziankę na śniadanie. By się nie skompromitować, sięgnęłam po przepsi sprawdzony polecany przez dorotus76 na Moich Wypiekach. Ze względu na ilość dostępnych drożdży, użyłam połowy składników, z czego wyszła jedna wielka chałka, ledwo mieszcząca się w piekarniku. Ponieważ jednak tradycja nakazuje piec chałki parami, podaję przepis na dwa warkocze.

Potrzebujesz:
na zaczyn
5 łyżek mleka
5 łyżek mąki pszennej
5 łyżeczek cukru
2 paczuszki drożdży instant lub 50 g świeżych

do tego

150 ml mleka (lekko podgrzane)

2 jaja (w temperaturze pokojowej)
50 g masła (roztopi
one i przestudzone)
600 g mąki pszennej
5 łyżek cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej
+ trochę stopio
nego masła do smarowania i kaszka manna lub mąka do podsypania blaszek
kruszonka lub mak, 1 roztrzepane jajko

Co i jak:

Zaczyn: do miski przesiej mąkę i cukier, dodaj drożdże oraz podgrzane lekko mleko. Odstaw pod przykryciem w ciepłe miejsce na 15-20 min (wiem, że w przypadku drożdży instant takie "zabawy" nie są teoretycznie potrzebne, ale ja zwykle i tak daję zaczynowi popracować).
Po kwadransie dodaj do podrośniętego zaczynu pozostałe składniki ciasta: rozpuszczone i wystudzone masło, roztrzepane jajka, podgrzane mleko, esencję. Wymieszaj, dodaj cukier i przesianą mąkę. Zagnieć ciasto i wyrabiaj dobre 5 minut, aż zacznie się "rwać" (uwielbiam to określenie Mamerta - ukłony w stronę Pani Musierowicz). Ja na początku użyłam swojego KitchenAida, ale potem pougniatałam ciasto dłońmi - ono to lubi, a prace manualne skutecznie leczą z chandry;-).
Miskę z ciastem przykryj ściereczką
i odstaw do wyrośnięcia, aż podwoi objętość.
Wyrośnięte ciasto podziel na poł, a potem na trzy części. Kawałki uformuj w podłużne, równe wałeczki. Weż trzy wałeczki, przełóż na natłuszczony i oprószony kaszką manną lub mąką pergamin. Zlep ich końce i zapleć warkocz, chowając końcówkę pod spód chałki. Blaszki z warkoczykami posmaruj roztopionym masłem, odstaw na ok 30 min pod ściereczką do podrośnięcia. Nastaw piekarnik na 190 stopni. Wyrośnięte chałki posmaruj jajkiem, posyp kruszonką, makiem lub płatkami migdałów i wstaw do pieczenia na ok 20 min. Jeśli zaczną się za bardzo rumienić (a pewnie zaczną ) okryj je folią aluminiową. A potem jedz z masłem i miodem, z twarożkiem czy z czym tylko chcesz.

Brak komentarzy: