niedziela, 29 czerwca 2008

Tarta Creme Brulee czyli wielki powrót blogerki marnotrawnej

Skrab od jakiegos czasu narzekał, że "nic nowego na blogu sie nie pojawia"....Najpierw narzekał głośniej i częściej, potem coraz rzadziej i nieśmielej...i chyba w końcu ostatecznie starcił nadzieję, że jeszcze coś tu napisze. A jednak!
Jak wielki come back, to wielki, nie można isć w półśrodki i wpisywać byle czego. Daltego zdecydowałam się udokumentować swój pierwszy w życiu creme brulee.
Tak, wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy w życiu nie porwałam się na przyrządzenie tego legendarnego, kanonicznego deseru rodem z kuchni francuskiej.
Krem palony, bo tak należałoby przetłumaczyć nazwę to po prostu klasyka i kwintesencja deserowej elegancji. Rzecz prosta, z kilku raptem składników, wymagająca nieco pracy i sprawności (przy braku tej ostatniej zamiast muślinowego kremu otrzymamy...słodkawą jajecznicę).
Tradycyjnie deser powinno się przyrządzać w małych ramekinach. Ja jednak zdecydowałam się na przyrządzenie go w postaci tarty z nadzieniem creme brulee.
Był jeszcze jeden powód do zrobienia kremu, a mianowicie piękna opalarka, jaką ostatnio widzieliśmy ze Skarbem podczas polowania (tak tak, trwa nadal) na stół. Stwierdziłam, ze piękna,a le nawet nie wiemy (głównie Skarb) czy creme brulee to coś , co zasmakuje. Więc najpierw tzreba było spróbowac zrobić krem metodą bezpalnikowa, czyli posiłkując się w kulminacyjnym momencie bardzo rozgrzanym grillem w piekarniku.
Czy opalarka pojawi się na stanie - doniosę już wkrótce:-)
Tymaczem - przepis :

Tarta Creme Brulee (wg. "Tarteletki i Tarty", Sarah Banbery)

Na ciasto:
100 g masła
150 g mąki
1 łyżka cukru pudru
szczypta soli
zimna woda

Na nadzienie brulee:
600 mln śmietanki kremówki
6 dużych jajek
1 łyżka esencji waniliowej
75 g cukru (ja dałam brązowy)

Co i jak:
Foremkę na tartę (o średnicy 22-23 cm)wysmarować masłem.
Mąkę przesiać do miski, dodać posiekane zimne masło, posiekać widelcem lub mikserem na coś w rodzaju małych zacierek. Dodać cukier, sól i ok. 1 łyżkę wody, zagnieść w kulę (jeśli ciasto jest zbyt suche, dodać nieco więcej wody, ale tylko tyle, ile potrzeba). Ciasto rozwałkoweć na oprószonej mąką stolnicy. Otrzymany placek powinien być o ok. 8 cm większy, niż dno foremki.
Płat ciasta przełożyć do foremki, przyklepać na brzegach, przykryć pergaminem, wysypać fasolkami do obciążania tart i wstawić do lodówki na ok. 30 minut.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. wstawić ciasto do pieczenia "na ślepo" na 20 minut. Po tym czasie zdjąć pergamin z fasolkami (ostroznie - gorące!) i podpiec jeszcze 10 minut, do zezłocenia. Wyjąć i odstawić do wystudzenia.
I teraz zabieramy się za krem.
W dużym garnku wstaw wodę zo zawrzenia. W żarodoodpornej misce utrzyj żółtka z cukrem na gładki kogel-mogel. Gdy bedzie gotowy, do małego garneczka przelej śmietankę wraz z esencją waniliową i nastaw na małym ogniu do gotowania.
Kogel mogel ustaw na garnku z gotujacą się (a raczej delikatnie pyrakjacą) wodą i ubijaj tzrepaczką ok. 10 minut, aż masa zgestnieje. Pamietaj, by zbierać krem ze ścianek, by nie przypalił się na misce. I uważaj na śmietankę by nie wykipiała.
Gdy mas jajeczna bedzie już gęsta, zdejmij miskę (przez ściereczkę - będzie gorąca!) z garnka i wlej do środka zagotowaną śmietankę i ubijaj, aż masa połączy się z kremówką. Odstaw na zimny blat do wystudzenia.
Wystudzoną masę przelej do foremki z ciasta i odstaw do lodówki na 3 godziny lub więcej, by krem się zestalił.
Tuż przed podaniem, nastaw grill w piekarniku na pełną moc. Brzegi tarty owiń folią aluminiową , a jej werzch posyp cukrem. Wstaw pod gril na 10 min, by cukier się zkarmelizował. Albo użyj do tego celu magicznej opalarki. Wyjmij ciasto z piecyka, ostudź. Podawaj ochłodzone z lodówki, z malinami lub truskawkami. Et voila!

Brak komentarzy: