piątek, 25 kwietnia 2008

Sernik z truskawkami

Moja kulinarna biblioteczka (lepiej jej nie będę pokazywać, bo to chyba już zasługuje na miano ciężkiej choroby psychicznej;-) wzbogaca się ostatnio dość systematycznie o kolejne tomiki wydawnictwa Australian Womens Weekly. Książki są rewelacyjne -obojętnie o czym by nie traktowały. Pięknie wydane i prezentujące ciekawe przepisy - co ważne są one naprawdę RÓŻNE, a nie różniące się tylko z nazwy albo użytego rodzaju orzecha czy jabłka (nie znoszę takiego oszukiwania czytelnika). Z ostatnio nabytego tomiku "Cheesecakes" na pierwszy ogień poszedł przepis na "lajtowy" sernik z malinami, które u mnie zastąpiły dzielnie truskawki. Efekt? Mhm.....:-)

Potrzebujesz
500 g ricotty (light albo nie, jak kto woli;-)
250 g serka twarożkowego (ja polecam "President")
1 mały kubeczek jogurtu naturalnego
100 g cukru
4 jajka
1 budyń waniliowy
2 łyżeczki esencji waniliowej
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
maliny lub truskawki, mrożone

ewentualnie: spód z ciasteczek Digestive (patrz przepis New York Cheesecake) na ; 1/4 ciasteczek zastąp wiórkami kokosowymi


Co i Jak:
Jeśli chcesz, by Twój sernik miał spód, zmiksuj ciasteczka, wiórki i masło w malakserze. Wylep tą masą blaszkę i piecz 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Serek dokładnie utrzyj na gładką masę. Jogurt dokładnie rozmieszaj z budyniem. Dodaj cukier i esencję waniliową, utrzyj. Rozdziel żółtka od białek. Do masy serowej dodawaj po jednym żółtku, za każdym razem dokładnie ucierając masę. Dodaj jogurt z budyniem i...niespodzianka!;-) znów wymieszaj. W osobnej misce ubij białka ze szczyptą soli. Dodaj białka do masy serowej (po 1/4 całości, delikatnie mieszaj odgarniajac od spodu mase, by piana nadto nie siadła. Sernikową masę przelej do foremki z upieczonym spodem lub wyłożonej dokładnie natłuszczonym pergaminem. Na wierzchu porozsypuj owoce. Przykryj folią aluminiową. Włóż do piekarnika nagrzanego do 180-170 stopni, piecz około 1-1,5 godziny. Mniam!

niezawodne, czyli muffinki

Tak tak wiem, dawno nic tu się nowego nie pojawiało...na usprawiedliwienie mam dwie rzeczy. Po pierwsze, miał się tu pojawić piękny śliczny wpis o cieście marchewkowym (owszem, premierowym, ale ze sprawdzonego i polecanego przepisu), które ochoczo rosło w piekarniku. Tylko, że po tym jak sobie tak ładnie porosło, to postanowiło opaść i zamienić się w zakalec. Wstyd się przyznać, pierwszy w życiu. Tak, jak uwielbiam zakalce drożdżowe (są chyba lepsze, niż wyrośnięte ciasto;-) tak zakalec w wersji carrot nie przypadł mi do gustu absolutnie. Tak więc wpadłam w otchłań rozpaczy na czas jakiś. Ale tylko jakiś, bo postanowiłam się zebrać w sobie, pokazać, że jednak coś umiem i podbudować swoją samoocenę. A nic tak dobrze tego nie robi, jak własnoręcznie upieczone muffinki - tym razem owsiano-bananowe. Wyszły, urosły, śliiiiczniutkie.

Potrzebujesz:
1 i 1/2 szklanki mąki krupczatki
1 szklanka płatków owsianych
2 banany
2 jajka
75 g masła (stopioneko)
2/3 szklanki maślanki
1/2 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej (Vanilla My Love;-)
1 łyżeczka sodki oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli

Co i jak:
Nastaw piekarnik na 180 stopni. Formę na muffinki wysmaruj i wyłóż papilotkami.
Do miski przesiej wszystkie suche składniki. W kubeczku roztrzep jaka, dodaj esencję maślankę, stopione masło. Dolej do suchych składników, dorzuć banany i wymieszaj byle jak (pamiętaj, im gorzej i mniej dokładnie tym lepiej;-). Nałóż masę do formy, do 2/3 wysokości . Piecz 15-20 min. Upieczone, wystudzone muffinki można zamrażać w torebeczkach "z żyłką" - jak znalazł na awaryjny podwieczorek:-)

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Bagel re-designed;-)

czyli drugie życie bajgla. Niestety, pieczywo ma to do siebie , że czerstwieje. Zdarza się mu to szczególnie w domach, którego mieszkańcy pracują także w niedziele i to do....0.30 w nocy;-) No ale w końcu przychodzi poniedziałek i trzeba by coś zjeśc. No i żal tych bajgelków, robionych w pocie czoła, a raczej jego totalnym omączeniu.
Pomysł, jaki był się zrodził w mojej lekko potłuczonej głowie o godzinie 8 rano z minutami, wyglądał tak :

Potrzebujesz:
2 nieco niedzisiejsze bajgle (lub kawałki chałki, bułki paryskiej etc)
masło
cynamon zmielony
cukier brązowy

Co i jak:
Bajgle przekrój na pół , posmaruj masłem, posyp obificie (w moim przypadku) cynamonem i cukrem. I pod grill na 2-3 minuty. Et voila! Do tego caffe au lait (czyli caffe latte) lub herbata lub kakao. Albo twarożek, jeśli takowy się uchował w lodówce.


*Re-deisgned chyba ładniej niż zrecyclingowane albo refurbishowane:-)

niedziela, 13 kwietnia 2008

Szarlotka ekspresowa

Chcesz szarlotkę na cieście francuskim czy bardziej puchatym? To pytanie zadałam wczoraj ok 21 skarbowi i od razy otrzymałam odpowiedź. Na puchatym. Nie pozostało mi więc nic innego jak sięgnąć po niezawodny przepis, jabłka, tarkę i foremkę. Jako „bazę" do nocnej szarlotki wykorzystałam przepis na ciasto jogurtowe.


Ale postanowiłam go nieco zmodyfikować.
Po pierwsze, dosypałam do ciasta cynamonu.
Po drugie, jogurt naturalny zastąpiłam waniliowym.
Po trzecie...zapomniałam o dodaniu oleju ;-) (ciastu absolutnie nic to nie zrobiło)
A po czwarte - na wierzchu porozkładałam plasterki jabłek (cienko pokrojone, wymieszane w miseczce z cynamonem, imbirem i brązowym cukrem). Ponieważ w ferworze starłam wszystkie dostępne jabłka (czyli ok. kilograma) i w końcu miałam ich zdecydowanie za dużo jak na jedno ciasto, resztę owoców porozkładałam na ruszcie w piekarniku i na blaszce. I w efekcie otrzymałam smakowite, nieprzesłodzone chipsy jabłkowe.
Zdrowe, ale co ważniejsze - pyszne. Uwaga - ocukrzone jabłka dośc szybko się rumienią, dlatego w połowie czasu pieczenia warto przykryć ciasto pergaminem.

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Ciasto Uzależniacz

Uwielbiam Jogurt.

Tak po prawdzie to uwielbiam nabiał w ogóle (Skarb dobrze wie, że jak w lodówce zostaje tylko jedno pudełeczko serka wiejskiego, staję się nerwowa:-), ale jogurt to jest to - nadaje się chyba do wszystkiego. Nic więc dziwnego, że gdy tylko natknęłam się na Ciasto Jogurtowe z Owocami u Nougatine było pewne, że w koncu przyjdzie na nie pora. I przyszła. Wiadomość dla Skarba - ono jest na jogurcie i z owocami, więć nie tuczy jak Brownie:-) Nie pozostaje mi nic innego, jak przytoczyć przepis na Ciasto Jogurtowe

Potrzebujesz:
340 g mąki
2 łyżeczk
i proszku do pieczenia (tak jak obiecała Nougatine, dzięki jogurtowi w ogóle go nie czuć)
2 całe, duże jajka

80 g cukru,
pół szklanki oleju,

300 g jogurtu (ja dałam naturalnego Danone'a)
owoce - w moim przypadku truskawki, porzeczki różniste i rabarbar


Co i jak?
To będzie naprawdę b
analny przepis. Mąkę przesiej z proszkiem do miski, dodaj pozostałe składniki. Wymieszaj dokładnie. Przełóż ciasto do natłuszczonej foremki (ja od jakiegóś czasu oprószam foremki nie mąką , a płatkami owsianymi , jęczmiennymi lub kaszką manną - polecam;-).
Po
wierzchu posypujemy owocami (ja dałąm owoce jagodowe z podręcznej mrożonki, ale mogą być pokrojone w kawałeczki brzoskwinie, zamrożone malinki, jeżynki, ananasik wiśnie...).
Nougatine dała kruszonkę -
ja nie, bo owoce ślicznie wyglądały na cieście i nie chciałam ich przykrywać. Piecz ok 40 min. w 170 stopniach. I JEDZ!

piątek, 4 kwietnia 2008

Ta Ostatnia Gastrofaza

No i nadszedł ten dzień. dzisiaj, tj. czwartego dnia kwietnia anno domini 2008 o 18 rozpoczęło się ostatnie wydanie Gastrofazy (a dokładnie Gastrofazy II). Temat dnia było jakże pocieszycielskie danie - pierożki leniwe. Jak dla mnie to kwintesencja tzw. comfort food. Najbardziej lubie te świeżo wyjęte z wrzątku, posypane cukrem cynamonem i polane śmietanką (jest jeszcze frakcja "leniwych-odsmażanych-
masełkowych, ja do niej nie należę).
Jednak z racji dość melancholijnych okolicznosci, konieczne było danie antysmutkowe o silniejszej mocy . To znaczy takie, które zawiera dużo czekolady. A chyba najbardziej czekoladowym czekoladowym wypiekiem (przynajmniej w kategorii tych mało skomplikowanych i problematycznych) są brownie.
Jak przyznał Pan Loroch, Brownie pojawiało się w audycji gastrofazowej (a tych codziennych wydań było ok. 290!) co najmniej 30 razy. Sam Mistrz Gastronomiczno - Antyradiowy poleca Brownie z pecanami (jak to lubią Amerykanie) lub orzechami makadamia - bodaj najdroższymi (a wg. mnie najsmaczniejszymi, w czym uświadczyłam się podczas pobytu na Hawajach, gdzie się je uprawia) orzechami na świecie. Moje Brownie były z żurawiną i migdałami (obieranie migdałów to genialna terapia zajęciowa;-). Panie Pawle - to dla Pana.

Brownie po mojemu

Potrzebujesz:
2 tabliczki gorzkiej czekolady (Wedel lub Lindt, 200 g)
200 g masła
250-300 g cukru
6 jajek
100 g migdałów obranych
50 g żurawin suszonych
masło i kakao do obsypania foremki
bita śmietana do podania (jak rozpusta to rozpusta)
1 łyżeczka esencji waniliowej


Co i jak:

Piekarnik nastaw na 190 stopni C.
Czekoladę połam na kawałki i razem z masłem rozpuść w miseczce, ustawionej na garnku z gotującą się lekko wodą. Co jakiś czas mieszaj . Jajka dokładnie zmiksuj z cukrem, dodaj mąkę i esencję waniliową. Dodaj przestudzoną czekoladę, zmiksuj na gładką masę, dodaj bakalie i znów wymieszaj. Przelej do uprzednio przygotowanej foremki. Piecz 18-20 min . (nie za długo, brownie mają być lekko wilgotne w środku).
Podawać z bitą śmietaną lub świeżymi truskawkami

Ukłony dla Gastrofazy II - czekamy na pierwsze weekendowe wydanie Gastrofazy w II wcieleniu.
P.S.
Ciepłe jeszcze Brownie zostały zawiezione do jurora - Skarba. Werdykt pozytywny;-)

wtorek, 1 kwietnia 2008

Chałka na chandrę

Niby jest już wiosna, niby wcześnie wyszłam z pracy, niby był Prima Aprilis...a z jakiś niezrozumiałych powodów dopadły mnie smutki. Nie pomogło nawet to, że popołudnie upłynęło mi pod znakiem "drobnych sukcesów" - uporządkowałam częśc rzeczy , tkwiących jeszcze w kartonach od czasu przeprowadzki i znalazłam Bardzo Ważny Dokument. I nic. Teoretycznie i według pierwotnego planu wieczór powinnam byłam spędzić na pracowaniu - szukaniu i pisaniu. Ale nie wyszło (czyli jutro będzie dzień - gonitwa). By jakoś sobie polepszyć nastrój postaowilam upiec chałkę. Tak wiem, że w lodówce jest jeszcze kawałek tarty z brzoskwiniami, ale chałka to coś zupełnie innego;-) Poza tym chciałam, żeby Skarb miał niespodziankę na śniadanie. By się nie skompromitować, sięgnęłam po przepsi sprawdzony polecany przez dorotus76 na Moich Wypiekach. Ze względu na ilość dostępnych drożdży, użyłam połowy składników, z czego wyszła jedna wielka chałka, ledwo mieszcząca się w piekarniku. Ponieważ jednak tradycja nakazuje piec chałki parami, podaję przepis na dwa warkocze.

Potrzebujesz:
na zaczyn
5 łyżek mleka
5 łyżek mąki pszennej
5 łyżeczek cukru
2 paczuszki drożdży instant lub 50 g świeżych

do tego

150 ml mleka (lekko podgrzane)

2 jaja (w temperaturze pokojowej)
50 g masła (roztopi
one i przestudzone)
600 g mąki pszennej
5 łyżek cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej
+ trochę stopio
nego masła do smarowania i kaszka manna lub mąka do podsypania blaszek
kruszonka lub mak, 1 roztrzepane jajko

Co i jak:

Zaczyn: do miski przesiej mąkę i cukier, dodaj drożdże oraz podgrzane lekko mleko. Odstaw pod przykryciem w ciepłe miejsce na 15-20 min (wiem, że w przypadku drożdży instant takie "zabawy" nie są teoretycznie potrzebne, ale ja zwykle i tak daję zaczynowi popracować).
Po kwadransie dodaj do podrośniętego zaczynu pozostałe składniki ciasta: rozpuszczone i wystudzone masło, roztrzepane jajka, podgrzane mleko, esencję. Wymieszaj, dodaj cukier i przesianą mąkę. Zagnieć ciasto i wyrabiaj dobre 5 minut, aż zacznie się "rwać" (uwielbiam to określenie Mamerta - ukłony w stronę Pani Musierowicz). Ja na początku użyłam swojego KitchenAida, ale potem pougniatałam ciasto dłońmi - ono to lubi, a prace manualne skutecznie leczą z chandry;-).
Miskę z ciastem przykryj ściereczką
i odstaw do wyrośnięcia, aż podwoi objętość.
Wyrośnięte ciasto podziel na poł, a potem na trzy części. Kawałki uformuj w podłużne, równe wałeczki. Weż trzy wałeczki, przełóż na natłuszczony i oprószony kaszką manną lub mąką pergamin. Zlep ich końce i zapleć warkocz, chowając końcówkę pod spód chałki. Blaszki z warkoczykami posmaruj roztopionym masłem, odstaw na ok 30 min pod ściereczką do podrośnięcia. Nastaw piekarnik na 190 stopni. Wyrośnięte chałki posmaruj jajkiem, posyp kruszonką, makiem lub płatkami migdałów i wstaw do pieczenia na ok 20 min. Jeśli zaczną się za bardzo rumienić (a pewnie zaczną ) okryj je folią aluminiową. A potem jedz z masłem i miodem, z twarożkiem czy z czym tylko chcesz.